Kłamstwo. Czym właściwie jest takie "kłamstwo"?Wiadomo, świadomym mówieniem nieprawdy, fałszem, niezgodą zrzeczywistym stanem rzeczy, owijaniem w bawełnę, kolorowaniemfaktów, zatajaniem, bla, bla bla...Wszyscy wiedzą.I o tym, że stanowi zło, też. Niestety, na "wiedzy" się kończy. Ludzie kłamią napotęgę. Nie przeczę, mnie także się zdarza, częściej aniżeli bym chciała.Po co kłamiemy?Jesteśmy dziwnymi stworzeniami. O ile życie byłoby łatwiejsze,gdybyśmy pominęli ten aspekt i żyli w całkowitej prawdzie! Ha, ha... czytaj dalej...
o! :) bardzo fajny przepis :) musze kiedys zrobic. Przepis zapisuje i pozdrawiam :)pozdrawiam,pieczarkamysia
Nigdy nie próbowałam takich bez zawijania, bo moja miłość do standardowych gołąbków jest zbyt wielka. Nie zmienia to faktu, że Twoje wyglądają wyśmienicie :)
Właśnie przed chwilą wsunęłam gołąbka.. ale tradycyjnego. Zawiniętego, maminego, najlepszego. No, Twój też ładnie wygląda! ;pJeśli chodzi o kłamstwo, to spotkałam się już kilka razy z tzw. mitomanią, kłamstwem patologicznym. Ciekawa jestem, skąd to się bierze..
hmm Karmelitko, a rozjaśnisz mi wstęp do przepisu? Btw. jeszcze nigdy nie jadałam takich gołąbków :) Chętnie wypróbuję przepis :))
Mmm uwielbiam gołąbki, szczególnie te rewolucyjne, bez zawijania !! Mniami <3
Genialny pomysł. Nigdy do tej pory nie robiłam gołąbków. Choć je uwielbiam, to przerażało mnie zawsze to całe zawijanie. A tu genialnie proste rozwiązanie.
Przypomniał mi się pierwszy raz jak robiłam gołąbki. Zawijanie mi nie wyszło, więc zamiast gołąbków była zapiekanka z nadzienia na gołąbki :DSzkoda, że wówczas nie miałam Twojego przepisu ;-)
Pierwszy raz jadłam takie gołąbki kiedy byłam na pielgrzymce i nocowałam w 4 koleżanki u takiej miłej pani. Zrobiła nam wypaśny obiad i były też te gołąbki, A jak wtedy smakowały ! :D
Całkowicie pozytywnie. Biegłaś w sukience, śmiałaś się, a ja biegłam za Tobą :D Jakbyśmy były najlepszymi przyjaciółkami ^^ :D
Podoba mi się paradoks kłamcy i bardzo podobają mi się takie gołąbki :) Pyyycha!
Robię identyczne gołąbeczki! rodzinka je uwielbia. Czasem zamiast pekińskiej kapuchy dodaję zwykłą białą:) twoje gołąbki wyglądają obłędnie:D
Wolę zwyczajne gołąbki, mojej mamy.. ale.. nie pogardziłabym Twoją wersją.
Uwielbiam gołąbki, w każdej wersji i postaci! Jednego poproszę - to nic, że jest poranna pora :-)
Gołąbki? Z przyjemnością:) i to w każdej postaci:)Mam pytanie, chciałabym Cię dodać do obserwowanych lecz nie wiem gdzie mogę u Ciebie znaleźć taką opcję, możesz mi pomóc? Z góry dziękuję i pozdrawiam:)
Będą u mnie dziś na obiad. Dzieci oszaleją! Twój blog Karmel-itko rewelacyjny, bez owijania i ściemy! Gratuluję, dzięki za odwiedzenie mojego 'w sezonie...'trzymaj proszę kciuki za moje blogowe poczynania. Pomysł był ze mną od lat i w końcu postanowiłam postawić kropkę nad 'i'..niebawem zapraszam w ramach bloga na Węgry.. pozdrowionka ciepłe!
Naprawdę! Muszę koniecznie wydębić od Ciebie maila :D Ja tam we wszystkie zabobony wierzę, tata się ze mnie śmieje, ale ja uparcie wierzę :>
jeszcze nigdy nie próbowałam takiej wersji bez owijania, myślę ze przypadły by mi do gustu :)
No wiesz aż się przeraziłam , bo mi dłonie jakoś się nie pocą a z tego wynika ,że jestem wytrawnym kłamcą.... może jednak zostanę przy gołąbkach i zrobię sobie taką wersje bez owijania w liście łamiąc zasadę tradycyjności :)
Rozumiem, że gołąbki są prawdziwe :DDPozdrawiamy serdecznieTapenda
Nie wiem co napisać, żeby nie zostać posądzoną o kłamstwo hihi ;)
jej, ciekawy post! super, super. a gołąbki robilam, stwierdzilam, ze beda lepsze jak lekko poddusze kapuste. ale to nastepnym razem. NIE KŁAMIE :D
Robiłam i muszę przyznać, że są pyszne. Używałam białej kapusty zamiast pekińskiej. Homo lenivus też we mnie wygrał wtedy, pamiętam.Ależ mnie naszła ochota na gołąbki! :))