Ta sałatka kojarzy mi się z wczesną jesienią. Kiedy na straganach są dorodne kalafiory i najsłodsze pomidory pod słońcem. Kiedy w sklepach jest tegoroczny mrożony groszek, który smakuje jak świeży i nie trzeba go samemu wyłuskiwać ze strączków. A zieleninę wciąż pakują w wielkie pęczki. Już za chwilę to się skończy, a póki co, zrobiłam sałatkę do obiadu w dwóch wersjach. Jedną, lżejszą, niemal nie tkniętą przyprawami, z warzywami w ich naturalnej postaci, jedynie skropioną dobrym olejem rzepakowym, oprószoną... czytaj dalej...