Tak. Pogdybajmy sobie dzisiaj. Gdybym wzięła się za siebie, ten i parę jeszcze innych wpisów już dawno wylądowałyby na blogu. Dokumenty, których termin wysyłki zbliża się nieubłaganie, byłyby skrupulatnie wypełnione, co do ostatniej, różowej krateczki. Wiedziałabym jak smakują dyniowe kopytka, bo w końcu bym je zrobiła. Nie stresowałby mnie kolejny pożarty kawałek dyniowego ciasta, bo zaczęłabym chodzić regularnie na basen. Pestki kakaowca zajęte byłby kiełkowaniem, posadzone w doniczkach. A listopadowy wyj... czytaj dalej...