Nagle, niespodziewanie i nieoczekiwanie, niezapraszana przez nikogo - pojawiła się jesień. Z dnia na dzień temperatura spadła, o dach i parapety zaczął bębnić uciążliwy deszcz, a słońce pokazuje się rzadko, nie dając prawdziwego ciepła. Jestem tym stanem rzeczy wręcz zdegustowana - przecież urlop dopiero za półtora tygodnia! A tu szaro, buro i ponuro. Najchętniej siedziałabym na kanapie pod kocem; badawczo zerkam też już na kominek - czyżby nadszedł czas inauguracji...? Za wcześnie; zdecydowanie za wcześnie..... czytaj dalej...