Dawno już nie pisałam o tym, co trzymam na nocnym stoliku, a że ostatnio spotkało mnie bardzo miłe zaskoczenie stwierdziłam, że najwyższy czas nadrobić zaległości w tej materii. Mieszkając w internacie, z braku zajęć innych niż nauka, siedzenie przed komputerem i wymigiwanie się od najróżniejszych wydarzeń socjalno-towarzyskich, pochłaniam książki w tempie dużo większym niż na co dzień. Nie, żeby zwykłe tempo było oszałamiające... Przy ilości czasu, który spędzam w pracy i samochodzie, doba staje się za kr... czytaj dalej...