Sobotnie popołudnie to doskonała okazja do odwiedzenia miejsc, które w szarym tygodniu pracy pozostają tylko w zasięgu marzeń. Jest takie miejsce na Śląsku, o którym z pewnością słyszeliście, Nikiszowiec. Do tej pory znany mi jedynie z opowieści, telewizji i przejazdów. Dzisiaj był ten czas, kiedy zwolniłam tempo, zabrałam ze sobą swojego Nikusia (czyt. Nikon my best friend) i wyruszyłam w poszukiwaniu świątecznego klimatu. To magiczne miejsce na dwa dni zamieniło się w świąteczny jarmark dla dzieci, rodzi... czytaj dalej...
Mistrzyni kuchni 2010 w dwutygodniku "Przyjaciółka" blogerka kulinarna, miłośniczka wszystkiego co włoskie, a zwłaszcza jedzenia!