Przepis z zeszytu mojej mamy, który jest jednym z moich ulubionych od czasów dzieciństwa do dziś. Już podczas samej produkcji zdarza mi się wyjadać ciasto, kiedy jest jeszcze surowe, pić sok wyciśnięty z jabłek i podjadać końcówki tych, które się nie do końca starły. Później trochę czekania i można jeść pyszne gorące ciasto albo cierpliwie dotrwać aż wystygnie i straci z czasem nieco na kruchości. Zarówno na zimno jak i na ciepło smakuje doskonale. Można je podać po prostu posypane cukrem pudrem albo postarać się... czytaj dalej...