To był najpyszniejszy deser dla dzieci w moim domu i z podwórka ,gdzie się grało w dwa ognie czy w babingtona ,albo w klasy .Był najlepszy zaraz po chlebie z cukrem moczonym pod kranem wodą.Cudowne czasy, może biedne , ale jak obfite w dobrodziejstwa natury jakimi były jaja od swojskich kur.Mama sadzala mnie na stole ,bo zawsze się domagała koglamogla natychmiast, wbijala żółtko do szklanki ,cukier i ucierała z siłą młyna na białą, puszystą masę.Dobrze utarty był jak podwoił swoją objętość dwukrot... czytaj dalej...