Miała być harissa, znowu nie jestem z niej zadowolona, a nie chcę wrzucać posta na siłę. W międzyczasie okazało się, że My znowu wybywa, będzie miał dostęp do grilla. Postanowiłam zapakować mu coś domowego, żeby chłopina nie kupił jakiegoś sklepowego syfu. Odkąd prowadzę bloga, sukcesywnie kupuję sobie różne takie, które później okazują się niezbędne w kuchni. Tak było z sosem Worcester, który w przepisie na sos barbecue jest niezbędny. Resztę składników też mam. A nad harissą obiecuję popracować. Muszę pr... czytaj dalej...