Przepis na : obiad
Cacio e pepe… nie wiem ile razy zabierałam się za ugotowanie tej pasty. Milion. Poważnie. Tyle razy już ją planowałam, że stwierdziłam, że nie będę jej zapisywać w swoich notatkach, bo przecież już za chwilę ją zrobię. Właśnie jutro, ewentualnie we wtorek. I tak mijały wtorki, piątki, listopady, a ja ciągle jej nie zrobiłam. Parę tygodni temu powiedziałam sobie, że to już czas. Że ten wtorek to dobry dzień na cacio e pepe. Wysłałam, więc My do sklepu po pecorino. Wrócił bez. No dobra, trudno, innym raze... czytaj dalej...