Są takie chwile w życiu, kiedy po prostu musisz zjeść szparagi. I najlepiej od razu całą michę. Tak było i tym razem – kupiłam piękne, grube sztuki, no i się zaczęło… Najpierw zabrałam się za porządną marynatę. Trochę soku z cytryny, skórka też – bo kto by marnował taki aromat! Do tego świeża mięta (kocham!), starty czosnek, oliwa i szczypta, a może i dwie soli morskiej . Szparagi dostały luksusowe spa na minimum 20 minut, a ja w tym czasie… no wiadomo, podjadałam fetę i pistacje. Dlaczego warto jeść sz... czytaj dalej...
Molekularny biolog z wykształcenia, kulinarna blogerka z zamiłowania