Przepis na : obiad
Moja pierwsza pieczeń wołowa z rostbefu była kompletną klapą. Mięso miało być rarytasem, a niestety rozczarowywało – było wypieczone i „żuwaczne”. Minęło od tamtej pory sporo czasu i podjęłam wyzwanie ponownie. Tym razem upiekłam rostbef w bardzo niskiej temperaturze. Wolnopieczona wołowina okazała się dokładnie tym, czego szukałam. Delikatna, miękka, różowa w środku, w smaku przypominająca średnio wysmażony stek. Jedyna niedogodność to długi czas pieczenia… reszta jest bardzo prosta. Ide... czytaj dalej...