Dzisiaj dalszy ciąg przepisów weekendowych, czyli opowieść o tym co i jak jedliśmy z Madzią i Justyną. Całą historia jest w poprzednim poście, więc powtarzać raczej nie będę. Co by was nie zanudzać :) Powiem tylko, że jak Madzia z Justą poleciały do sklepu po kolejną porcję alkoholu (nawet nie podejrzewałem, że człowiek jest w stanie tyle wypić :)) ja zabrałem się za bliny. A cytując Wikipedię bliny to " tradycyjne danie kuchni rosyjskiej , w szczególnie dużych ilościach spożywane w okresie osta... czytaj dalej...