Lipiec to teoretycznie czas wakacji. U mnie to czas niekończącego się remontu... Póki co mamy przerwę, bym mogła doprowadzić do stanu używalności sypialnię, ale w sierpniu czeka mnie powtórka z rozrywki ;) W międzyczasie trochę gotuję, choć nie ukrywam, że znacznie mniej wymyślam, nie wspominając o pieczeniu, bo na to zupełnie nie mam ochoty. Mam nadzieję, że bliżej urodzin Olka mi się odmieni, bo wypadałoby zrobić coś pysznego. Zadanie mam niby proste, bo nie chce tortu na biszkopcie tylko taki na zimno, ale ... czytaj dalej...