(…) Wieczorem przyszło rozstać się z miłymi mieszkańcami. Mając sporo zaoszczędzonych pieniędzy, których na nic wcześniej nie wydawałem, postanowiłem pojechać do pensjonatu, którego reklamę dostarczono mi na jednym z parkingów. Pojechałem do Vamy, miejscowości znajdującej się po drugiej stronie górskiego pasma, które tego dnia obchodziłem. Tam wśród nędznych chałup i zagród trafiłem do posiadłości robiącej wrażenie przeniesionej z pól i łąk Toskanii lub może raczej podalpejskiej Prowansji. Latem zioła z poblisk... czytaj dalej...