Od kilku dni zabieram się za napisanie risottowego posta. Praca to trochę żmudna więc zwlekam i zwlekam. Temperatura, zdecydowanie za wysoka, nie odpuszcza, miała to zrobić ale wredny jakiś bakcyl we mnie siedzi. Na dodatek katar cieknący strumieniami zmienił się w taki zalegający gdzieś w środku i duszący, ucho pobolewa... a na początku lutego brałam antybiotyk na zatoki, czyżby nie doleczone? chorowanie z dwójka dzieci, szkołą i brakiem pomocy jest podwójną masakrą. Wiem, narzekam, jak stare babsko ale mam d... czytaj dalej...
Ruda, z zamiłowaniem do wypieków kulinarnych i nie tylko, potraw makaronowych i różnistych egzotycznych, a także ceramiki najchętniej własnego wyrobu, dobrych książek i filmów z klimatem. Mama Blondyneczki i Blondasa, do niedawna niania a teraz po prostu pełna pasji podwójna Mama Wiewiórka :)