Maj to pora rwania pędów sosnowych na syrop i nalewkę. Co roku o tym przypominam bo syrop sosnowy i sosnówka to świetne leki pomagające przy przeziębieniach - warto je mieć w domu. Przy okazji wizyty w lesie "strzeliłam" kilka fotek ładnym roślinkom. ROZWIŃ I CZYTAJ DALEJ czytaj dalej...
Lubię gotować, ale nie sterczeć godzinami przy garach. Moja kuchnia to dania domowe, smaczne i apetyczne. Poza gotowaniem interesuję się wszystkim co dotyczy grzybów.
uwielbiam ten syrop! niestety słyszałam kiedyś,że zrywanie czubków podlega karze, prawda to?
Od wczesnego dzieciństwa chodziłam z babcią do lasu i zbierałyśmy w maju młode pędy sosen. Robiłyśmy syrop, a potem całą jesień i zimę mama dawała mi i siostrom na odporność. Teraz ja robię tę zaczarowaną miksturę i daję mojej stareńkiej babci i dzieciom. Muszę przyznać, że przeziębienia czy grypy mijają nas już tyle lat szerokim łukiem.
to jest pewnie traktowane jak po prostu łamanie gałęzi więc niszczenie i można dostać mandat
A ja mam swoje sosenki i dziękuję za przepis, bo wczoraj wieczorem właśnie pomyślałam o potrzebie znalezienia takowego :)Pozdrawiam :)
WITAM-mój syropek stoi już tydzień i zjadł cukier z górnej warstwy-czy pędy zasypać jeszcze cukrem?dopisze tylko ze powstały syrop nie zakrywa w całości pędów-sięga jakieś 3/4?- OLA
A czy ma znaczenie, które pędy zrywamy? Chodzi mi o to czy te grubsze czy te cieńsze. Pozdrawiam, Magda:)
Pani Izo, piękne zdjęcia. Dziękuję za newsa z przepisem. Tydzień temu nastawiłam tę miksturę po raz pierwszy, (wcześniej tylko słyszałam dużo dobrego o tym syropie) dlatego czuję się b. niepewnie, co będzie dalej, na razie ładnie się rozpuszcza. Zastanawiałam się czy ewentualne łuski, jeśli się dostaną do słoja mają jakiś negatywny wpływ na smak. Pozdrawiam.
ja właściwie nie czyszczę z łusek bo to nie ma sensu - odpadnie podczas łamanie tyle ile odpadnie a reszta do słoja i nic złego się nie dzieje :)
grubość właściwie nie ma znaczenia, raczej długość - takie wyrośnięte ponad 15 cm już się raczej nie nadają, odpadają z nich łuski i rosną igły, stają się mało soczyste więc mało syropu by z nich było
Super, próbowałam podżerać te pędy z drzewa i średnio mi smakowały, ale pomysł syropu bardzo do mnie przemówił- chyba się skuszę na słoiczek bo mamy swoje sosny i pędy mają smakowite:)
Czy pasteryzuje Pani taki sok, czy wystarczy przechowywać w lodówce?
dodaję do syropu trochę spirytusu i przechowuje w lodówce, ale nie zostawiam go dużo ani na długo. Większość trafia jednak do nalewki
pędów na surowo nie podjadałam, ale kwiaty sosny prosto z drzewa tak - bardzo smaczne :)
Żeby nikt się nie czepiał i żeby rzeczywiście nie szkodzić drzewom najlepiej po prostu znaleźć sosenki wycięte albo przeznaczone do wycinki - rzadko się zdarza żeby takich w lesie nie było :-)Fajnie, że zwracasz uwagę na to, by jednak oszczędzać te sosny, syrop zdrowy i przede wszystkim przepyszny, ale trzeba szanować drzewa :-)Pozdrawiam serdecznie :-)PS. Polecam też kurpiowski smakołyk - syrop świerkowy, chyba odrobinę mniej znany, inny smak, ale równie pyszny i zdrowy, napiszę o nim po weekendzie :-)PS.1. I przede wszystkim - dzień dobry, bo nigdy chyba jeszcze u Ciebie nie byłam :-)
z już wyciętych to chyba nie bo chyba szybko końcówki obsychają a przeznaczone do wycinki to raczej stare i chore drzewa a nie młode... Ale jakiś pomysł jest, warto się rozejrzeć. Ciekawa jestem tego świerkowego , nigdy nie próbowałam. Dziękuję za odwiedziny i zapraszam częściej :)
Oj dziewczyny dziewczyny , jeśli zrywa się pędy sosny nieumiejętnie po prostu drzewko kończy swój żywot .Sosna bez tych końcówek umiera .jeśli je zrywacie to bierzcie tylko po dwie trzy z każdej sosenki wtedy drzewku nic nie będzie .Lepiej podreptać chwilę dłużej niż niszczyć bezpowrotnie to co i tak walczy o życie.Nie wiem ''jakim cudem '' ta nalewka jest mętna i zielona ,PODEJRZEWAM ŻE SPOWODOWAŁ TO SPIRYTUS .Do pędów należy wlać wódkę a wtedy będzie piękny bursztynowy kolor albo koniakowy .Nie zrywa się pędów po deszczu bo będą zwyczajnie ''wyprane'' z aromatu .
widzę, że mamy specjalistę nad specjalistami - szkoda, że jedzie po nas a podpisać się to już nie ma odwagi.... Przyznam, że anonimowe rady i wymądrzania są dla mnie mało wiarygodne. Ale do rzeczy - pędy zbieram od kilku lat w tym samym miejscu i nie są to po 3 szt. z jednego drzewka chociaż nie zrywam szczytowych. Żadne z drzewek nie skończyło żywota, nie uschło i rosną ładnie dalej. Pędy były zalane spirytusem i po zlaniu był klarowny - wcześniej zlany syrop tak samo. Po połączeniu całość zmętniała - podejrzewam, że mogło się to stać dlatego, że miały różną temperaturę. A kolor zielony uzyskałam odciskając mocno nastaw. Smak i zapach jest świetny mimo mętności więc podejrzenia się nie sprawdziły. Co do "wyprania" z aromatu to też się nie zgodzę - pędy są w łuskach a poza tym są mocno żywiczne więc nic się z nich nie wypłukuje ani nie nasiąkają. Powinny być suche po prostu dlatego żeby nie spleśniały.
Witamznalazłam rozwiązanie. Ostatnio modne jest prowadzenie sosenek na działce tak aby nie było dużych przyrostów, w związku z czym przycina się pędy do połowy.Zrobiłam tak w minionym roku i rzeczywiście sosna nabiera ładnego kształtu, a jednocześnie jest dobry materiał na syrop
:) można wykorzystać połowę długości pędu, będzie przyjemne z pożytecznym, sosenki ładnie wygladają, a syrop świetnie smakuje