Uwielbiam czytać romanse. To taka moja słabostka - uchodzą one bowiem za lekturę mało ambitną, babską, w tym niedobrym znaczeniu. Nie czytam wszystkich jak leci - nudzą mnie te przewidywalne, gdzie bohaterowie są piękni i wszystko co złe, przydarza im się z winy płaskich, czarnych charakterów, a w końcu dochodzimy do szczęśliwego, łzawego finału. Z przyjemnością jednak sięgam po te z intrygą w tle, gdzie główna postać ma swoje słabe strony, gdzie prawdziwa miłość potrzebuje czegoś więcej niż woli autora, aby zw...