O książkach (o jedzeniu zresztą też) lubię pisać na świeżo . Tak dwa - trzy dni po skończeniu lektury, kiedy ciągle pamiętam szczegóły, a jednocześnie udało mi się co nieco w głowie ułożyć. Po powieści, które mi się spodobały, po jakimś czasie sięgam znowu, żeby je sobie odświeżyć i spojrzeć na treść być może z nieco innego punktu widzenia. Do tych, które mnie nie zachwyciły, nie wracam. Po co, skoro tyle jest nowych, ciągle czekających, aż wreszcie się za nie zabiorę...? Z przykrością muszę stwierdzić, że książk... czytaj dalej...