Już dawno o książkach nie pisałam. Wszystko dlatego, że ugrzęzłam przy jednej, a naprawdę bardzo, bardzo chciałam ją skończyć (bo wiecie, jak to jest: nieskończona pozycja przypomina o sobie w najmniej odpowiednich chwilach, dręczy wyrzutami sumienia i nie pozwala skupić się na czytadle aktualnym). W końcu dzisiaj się udało - wracałam do domu autobusem (C. jest mi winien przynajmniej jakiegoś badylka, bo było to z mojej strony całkiem spore poświęcenie), a rzeczona książka jeździ w torbie razem ze mną (spec... czytaj dalej...