Spędzając cały tydzień w wyłącznie duńskim towarzystwie, musiałam znaleźć możliwość kontaktu z językiem ojczystym. Smsy do Tatusia to jednak odrobinę za mało. Wzięłam więc ze sobą książkę myśląc, że ponad czterysta stron z pewnością na te kilka dni wystarczy. Nie starczyło. Nie dlatego, że się nudziłam i książka była jedynym ratunkiem, ale dlatego, że naprawdę mnie wciągnęła. Bardzo chciałam wiedzieć, co będzie dalej, więc jak tylko pojawiała się wolna chwilka - czy to poobiednia sjesta, czy odpoczynek po w... czytaj dalej...