Tak jak obiecałam tydzień temu, wrzucam dziś post z czekoladą na gorąco. Żeby czekolada nie była nudnawa, dolałam do niej odrobinę koniaku. Smak diametralnie ją zmienił, na wielgachny plus. Nie potrafiłam się powstrzymać od próbowania. Trochę tu, trochę tam, trochę jak parzyła, trochę jak już nie. Trochę. Nadal walczę ze sobą srogo, ale postanowiłam już nie podpijać. Mistrzostwo świata, wierzcie mi. Tak, gorąca czekolada z koniakiem to jest idealny trunek na jesienne deszczowe popołudnia weekendowe. Dobry film, koc i... czytaj dalej...