Przed nami najprawdopodobniej ostatni ciepły weekend tej jesieni, choć kto wie... może jeszcze koniec października i początek listopada mile nas rozczaruje? Jak zwykle przeboleć nie mogę, że lato śmignęło, a przecież niedawno był maj i w wazonie miałam fioletowy bez. Z pudełek wyciągałam sandałki, a tu już pora na sztyblety i cieplejsze kurtki. Ale do brzegu.. a raczej do baru. Do baru w lesie. Jest takie magiczne miejsce w Czechach, niedaleko polskiej granicy, o którego istnieniu wiedziałam już jaki... czytaj dalej...