W sercu jestem sopocianką, z miejsca zamieszkania gdańszczanką. Był też czas, kiedy byłam gdynianką. Wówczas na jednej z naszych tras spacerowych był pewien wegetariański bar, w którym podawano świetny chłodnik z botwiny. To pierwsze skojarzenie jakie przychodzi mi do głowy, kiedy myślę o daniu w sam raz na upalny dzień. Chłodników jest wiele, ale ten wydaje mi się być najbardziej podstawową, wręcz obowiązkową pozycją w letnim menu. Oprócz botwiny, w zupie znalazły się rzodkiewki, świeży ogórek oraz szczypior... czytaj dalej...