„Zabierzesz mnie na dobrą kawę do kawiarni?”. To zdanie mój mąż słyszał kiedyś bardzo często. Minęło trochę czasu, gdy eksperymentując z ziarnami, kolejnymi ekspresami i metodami parzenia, udało mi się uzyskać efekt kawy jak u baristy. Potem odkryłam istnienie Inki karmelowej – tak mi posmakowała (i to całkiem serio), że piłam ją znacznie częściej niż zwykłą kawę. W dodatku mogłam pić ją nawet późnym wieczorem – w końcu nie zawiera kofeiny. Aby kawa jednak nie tylko cieszyła podniebienie, ale i oko, mam ter... czytaj dalej...