Bomba kaloryczna. Tak mi się wydaje, chociaż nie znam się na kaloriach. Ale nawet nie wiecie (albo może i wiecie) jakie to jest pyszne! Pierwszy raz jadłem to lata temu w jakimś tanim barze w Słowacji. Nazywało się to vyprážaný syr, hranolky a tatárska omáčka. I do tego obowiązkowo dve pivá (ciekawostka: piwo po słowacku ma rodzaj żeński). Czyli tenże ser, frytki, sos tatarski i zimny słowacki browarek do popicia. Mmmm, miłe wspomnienia. Później jeszcze w różnych miejscach wielokrotnie to jadłem i za każdym raze... czytaj dalej...