Czyli nic innego..., jak nasze racuchy. ;) Nie różnią się właściwie niczym, jednak przepis wynalazłam kiedyś w książce o kuchni rosyjskiej. Jako, że już nie bardzo go pamiętam, ten podany poniżej (jak i pomysł na sos) jest mój. Pychota. Szczególnie na drugie śniadanie, a do tego pyszna herbata... najlepiej z samowaru... ;) Słodkości, jak z przedwojennej kawiarni. Z podanych proporcji wychodzi po kilka niewielkich sztuk dla 2 osób. Są bardzo sycące, polecam więc nie łasić się od razu na podwajanie ilości skład... czytaj dalej...