W poprzednim poście zapowiadałam, że szykuję dla Was małą relację. Czasami zdarza mi się uczestniczyć w wydarzeniach kulinarnych, gdyż jest to świetny czas na zdobycie nowych doświadczeń i inspiracji, a poza tym można też kupić produkty często ciężko dostępne w zwykłych sklepach. Jak wiecie, nie lubię nudy w kuchni, więc chętnie poznaję newsy w dziedzinie kuchni, a jarmarki to świetna ku temu okazja, dlatego zapraszam Was dziś na małą relację śladami Gdańska i jej Starówki, bo o tym obszarze będę Wam wspom... czytaj dalej...
uwielbiam takie jarmarki! tyle pysznych rzeczy w jednym miejscu:)ja byłam ostatnio w Tykocinie, u nas na Podlasiu na Biesiadzie Miodowej i mam zapas miodu na całą zimę:)Miło zobaczyć Cię na zdjęciu, fajna babeczka z Ciebie:)
Byłam trzy razy na tym jarmarku, za każdym razem odkrywałam coś nowego, ale pamiętam ten pierwszy, miałam chyba z 10 lat i stałam w długim ogonku po fajne lniane spodnie...A teraz jarmark przykuwa masą kolorów, produktów, bardzo to lubię :)
Bardzo lubię takie jarmarki, a dominikański odwiedziłam tak ze 3 razy, dopiero :)
Kiedyś byłam na tej imprezie i bardzo mi się podobało, choć powiem, że tłumów nie lubię:(
Kasia Jurek:ja również uwielbiam jarmarki - to nie tylko skarbnica kolorów, o których piszesz, ale i smaków:D Karmel: to żeś poszalała z tym miodem! dziękuje - czas najwyższy się ujawnić bardziej:P
ja może nie mam rzutu beretem, ale Gdańsk uwielbiam i fajnie było do niego wrócić i trafić na jarmark:D
też wolę bez tłumów, ale na tego typu imprezach trzeba się z nimi liczyć i nawet mi one nie przeszkadzają:)
to prawda!:) chętnie bym wróciła - szczególnie na te lody azotowe:D
Po zdjęciach widać że wycieczka się udała. Ale przyznam się szczerze że jestem tak zmęczona że już nie mam siły czytać. czekam tylko aż mi się leczo w słoikach zagotuję i idę do mojej poduszeczki. Obiecuję przeczytać:)
to musisz koniecznie je spróbować;) Tym bardziej, że są to Twoje rejony:)
Teraz popijając kawę przeczytałam artykuł. Jarmarki to jest naprawdę świetne miejsce na spędzenie wolnego czasu, można zobaczyć, skosztować oraz nabyć wiele ciekawych rzeczy. Zazdroszczę tej pysznej ryby:)
Wspaniałe przeżycie i doświadczenie! :) Wybrałabym się też chętnie na ten jarmark :)
Oj tak. Znam to uczucie, kiedy nie wiadomo czego spróbować, co dotknąć i co kupić. Przez tyle lat przyciągał mnie Jarmark Św. Dominika...W końcu się ciut znudził. Wdarła się chińszczyzna i paski za 5zł. Najlepsze były czasy, kiedy były wyłącznie do kupienia antyki, starocie, używane książki i wspaniałe jedzenie.... Mimo wszystko uważam, że warto się tam wybrać! A sam Gdańsk? No wiesz- moje miasto, więc kocham je do bólu! :D
Bardzo lubie ten jarmark :)a szczególnie pajde chleba ze smalcem!;D
Świetna relacja, sama chętnie wzięłabym w czymś takim udział:) A te lody mnie także zaintrygowały!:)
jak pojadę do mamy, to na pewno skiknę kupić takie lody :)
Uwielbiam takie imprezy i bardzo często biorę w nich udział :D
Niestety nie miałam okazji być na Jarmarku w Gdańsku. Może to się kiedyś zmieni :) A te lody czad! Chętnie bym spróbowała także alkoholowe :)
Byłam z 8 lat temu chyba w tym czasie w Gdańsku i też się na Jarmark załapałam, super było ;)
byłam kiedyś na takim jarmarki i czułam się tam jak ryba w wodzie:) te smaki i zapachy nie do opisania:)
W nocy wróciłam z weekendowego wyjazdu do Trójmiasta i tak, jak Ty - uwielbiam je :) a Gdańska starówka zachwyca mnie za każdym razem, ma świetny klimat, zupełnie inny, niż starówka w Warszawie. Spacerując po gdańskiej starówce natrafiłam na "budkę" z lodami azotowymi. Zauważyłam ją dopiero drugiego dnia, całkiem przypadkiem. Muszę powiedzieć, że klientów przy niej nie było, a szkoda, ponieważ przeczytawszy Twoją wypowiedź uważam, że warto zahaczyć o te miejsce i spróbować takiego rarytasa, zamiast po raz kolejny kupować sobie słynne włoskie lody kręcone. Niestety, ja nie miałam już miejsca w żołądku, aby ich spróbować, ale wiem jedno - jest to kolejny powód dla mnie, aby za rok (już po raz kolejny) wrócić do Gdańska :)
tak wiem wiem! Ale ja również je uwielbiam. Jest genialne architektonicznie. A antyki są nadal, jedzenie też można wyhaczyć ciekawe, ale wiadomo wszędzie się wkradają różne rzeczy i wspomnienie lepsze będą z dzieciństwa - mam podobnie z wieloma rzeczami:)
teraz też bym wzięła alkoholowego:D na pierwszy ogień wolałam zwykłego, aby mieć porównanie:D
to prawda, warszawska Starówka nie umywa się do gdańskiej. Ja też pierwszego dnia ją przegapiłam, aczkolwiek wieczorem, gdy dużo się działu na Starówce bo był koncert to były spore kolejki, więc odpuściłam, co nie zmienia faktu, że wiedziałam, że muszę je spróbować jeszcze przed wyjazdem. To fakt zamiast brać lody włoskie, które wahają się w podobnych cenach, ja wolę spróbować nowości:)
lubię tego typu eventy ;) zawsze chodzę jak małe dziecko i podziwiam wszystkie te smakołyki. Najchętniej wykupiłabym połowę! :)PS. U mnie mały konkurs w formie rozdania. Trzeba odpowiedzieć na jedno, krótkie pytanko. Zapraszam Cię serdecznie do wzięcia udziału ;)
Bardzo lubię ten jarmark i miałam okazję być na nim parę razy! Lody azotowe, czyli chłodzone -zamrażane płynnym azotem. Miałam okazję wypróbować, więc odrazu powiem, że pan nie jest jedynym co robi takie lody…poza tym azotu używa się również do konserwacji pakowanej żywności, głównie mięsa, a jako biolog mogę dodać, że płynnym azotem zamraża się po prostu wszystko.Pozdrawiam serdecznie Gosia
dobrze poznać zdanie eksperta w tej dziedzinie:) ja tylko byłam zwykłym konsumentem i podkreśliłam to, co przekazano mi w rozmowie:) Aczkolwiek wiem, że lody Apokalipso są opatentowane, bo trafiłam przypadkiem na informacje urzędu patentowego w BIP-ie.Dziękuję jednak za przydatne w tej dziedzinie info!:)
witam wszystkich,Dziękuję Anulla za tak fajny opis mojego punktu, dopiero dzisiaj wszedłem na tą stronę (odpowiadając od razu, tak przeczytałem i również Cię pozdrawiam!)Dzięki za wszystkie pozytywne opinie i ciepłe słowa. To niesamowicie budujące, kiedy wdraża się jakiś szalony pomysł walcząc ze wszystkimi instytucjami jakie można sobie wyobrazić, a później nie chcący wchodzi się na taką stronę jak ta. Obecnie pracuję nad rozbudową maszyny, zapraszam w wakacje na jeszcze bardziej ulepszoną ich wersję. Mam nadzieję że Was nie zawiodę.Ps. co do unikatowości tych lodów, to nadal podtrzymuję że nie ma na świecie takich lodów - nie chodzi tu o sam fakt mrożenia azotem, ale sposób ich produkcji, tzn. technologia ich przygotowania.
doskonale wiem jak takie słowa budują, sama pamiętam jak zaczynałam przygodę z blogiem - trochę dla przygody, trochę by wreszcie to wszystko uporządkować, co było na kartkach i nie spodziewałam się takiego odzewu, a tym bardziej, że sama się tak rozwinę (i to nie tylko kulinarnie). Co do instytucji, szczególnie specyfiki urzędu to będę trochę bronić, Ci pracownicy nie zawsze wiele mogą - prawo wyznacza ramy, które urzędnicy wykonują i nie zawsze mogą iść na rękę - szczególnie gdy regulacja jest obligatoryjna a nie fakultatywna, bo inaczej sami naruszają przepisy. Wielu ludzi niestety tak na to nie patrzy, choć wiem, że urzędnicy mają być dla obywatela i mu starać się pomóc (ale w granicach prawa) i może być bardzo miły, ale po prostu nie móc.Strasznie lubię Gdańsk, ostatnim czasem nie byłam w nim kilka lat, więc mam nadzieję, że teraz szybciej wrócę - szczególnie na te lody (tym razem alkoholowe!:)).Ps. prawo nie jest mi obce, ale kwestie biologiczno - chemiczne już tak:P