Końcówka marca dała mi takiego kopa, że dawno tak nie latałam i nie załatwiałam swoich spraw na wariackich papierach. Znacie ból przeprowadzki? Znoszenia i wnoszenia tony kartonów i worków z ubraniami? Później rozpakowywanie i szukanie „gdzie ja położyłam klucze?”, „gdzie są sztućce?”, „gdzie jest bluzka niebieska?!?”. Dziś udało mi się w końcu obniżyć ciśnienie przy […] czytaj dalej...