Śliwka węgierka, odkąd tylko pamiętam, kojarzy mi się z działką u babci. Dostawałam ich pełne wiadro i mogłam tak jeść cały dzień. A przynajmniej do momentu, kiedy nie znalazłam robaka. Na gorący dzień, z braku chęci ugotowania czegokolwiek, chłodziłam się koktajlem bananowo-śliwkowym, na bazie maślanki. By było również coś słodkiego, pozwoliłam sobie na posypanie góry płatkami czekoladowymi. […] czytaj dalej...