Byliśmy tam w czasie gdy pandemia nie powiedziała jeszcze nie. Na płocie kartka że zwiedzać można tylko za zgodą właściciela, dzwonimy, nie odbiera. Za chwilę podjeżdża samochód, wysiadają ludzie, dzwonią i pan odbiera, wychodzi. Państwo wchodzą a nas nie wpuszcza, ot taki myk ale szanujemy prywatność. Obeszliśmy dookoła, kilka zdjęć zza płotu i tyle. Zobaczcie sami. CZYTAJ DALEJ
Gotuje bo lubię, pieke bo kocham to robić i bawie sie tym doskonale.Zapraszam do odwiedzania mojego bloga Moje Małe Czarowanie.