"Jedno słowo za dużo" to moje drugie spotkanie z autorką. Jej debiut "Ciche dni" bardzo przypadł mi do gustu i dlatego też postanowiłam sięgnąć po jej kolejną opowieść. Mary od siedmiu lat stoi przed jedną z londyńskich stacji kolejowych i w ręku trzyma tabliczkę z napisem: "Wróć do domu, Jim". Nie przeszkadza jej pogoda, ani dziwne spojrzenia innych. Ciągle ma nadzieję, że Jim się pojawi. Pracuje w supermarkecie i jest też wolontariuszką w Nocnej Linii. Oboje poznali się trzynaście lat temu. Zak... czytaj dalej...