Miała być 1 książka tygodniowo, a trafiła mi się lektura nie dość, że gruba to jeszcze specyficzna do czytania. <ęczyła mnie do tego stopnia, że w międzyczasie czytałam dwie inne. Po jej skończeniu kilka dni zastanawiałam się, co by Wam tu o niej napisać, bo po przeczytaniu 500 z prawie 600 stron, chciało mi się płakać, że tyle czasu zmarnowałam, ale podobno w przypadku książek, nie ma o tym mowy (no kłóciłabym się z tą opinią). „Księgę…” czyta się trudno, jest po prostu na pierwszy... czytaj dalej...
100 % weganka