Przepis na : śniadanie
Sobotni poranek przywitał mnie zimnem i śniegiem - jak to zwykle ostatnio bywa jak już pisałam nie lubię zimy bo... jest zimno i ślisko. Na ślizgawicę już znalazłam radę - Ryś kupił mi buty - zielone cudeńka - Martensy - marzenie młodości - teraz ideał ze względu na kauczukową podeszwę - więc jeśli zobaczycie człowieka we wściekle zielonych Martensach na chodnikach Lublina - to będę ja - zagadajcie może zaproszę na obiad :-). Tego dnia brat Piotrek miał grać mecz - jakaś liga młodzików czy coś tam takiego.... czytaj dalej...