To, że jestem ofiarą losu wiedzą wszyscy, którzy mnie znają. Ci, którzy znają mnie dłużej, przeważnie są w sporym szoku dowiadując się, że upiekłam ciasto; kiedy słyszą, że więcej niż jedno, i to w dodatku z sukcesem, siadają na najbliższej kanapie i patrzą na mnie zdziwieni. Kiedy bowiem w liceum moje koleżanki gotował i piekły, ja byłam z siebie dumna przygotowując gościom herbatę. Grejpfrutową. Mimo braków zdolności w tej materii w kuchni, poza herbatą, robiłam jeszcze jedną rzecz - zmywałam naczynia. P... czytaj dalej...