Jak tylko napisałam wczorajszego posta, ciesząc się z dzisiejszego dnia wolnego, dostałam wiadomość, że byłoby cudownie, jeśli mogłabym przyjść do pracy. Cudownie jak dla kogo... Pełna optymizmu poszłam wcześniej spać, C. obudził mnie na zaledwie kwadrans, więc kiedy potrząsnął mną chwilę po siódmej rano, byłam już całkiem wyspana i przytomna. Mimo wszystko nie o takiej pobudce marzyłam... A C. spanikowany - siódma jest, spóźniłaś się! Co, ja...? Nie... No przecież mówiłam, że dzisiaj na dziewiątą... On s... czytaj dalej...