Ktoś był szybszy, mądrzejszy, bardziej zaradny. I ten ktoś wykupił wszystkie drożdże sklepie. Nie sądzę, by to była jedna osoba. A na pewno nie byłam to ja. Gdy jednak oglądając zdjęcia pustych półek w sklepach, które jeszcze dzień wcześniej uginały się pod ciężarem paczek makaronu i kasz, wpadłam na pomysł, by kupić kostkę drożdży na zaś, było już za późno. W miejscu drożdży leżał jedynie pusty kartonik i etykieta z ceną. Jako że po smażeniu pączków - kiedy to było! - zostało mi prawie 2/3 kostki drożdży, któ... czytaj dalej...