I znowu znikam. A właściwie to już od soboty mnie nie ma. Dzięki ustawieniu takiego cuda jak automatyczna publikacja udało mi się "wypchnąć" wpisy, które czekały by ujrzeć światło dzienne. A teraz jeszcze pochwalę się zdalnie pożegnalną kolacją ze śniadaniem, które zaserwował nam Mąż przed wyjazdem. Na kolację podano mi i Synuszakowi fantastyczne zapiekanki na wiejskim chlebie, z aromatyczną surową, wędzoną szynką mozzarellą, suszonym pomidorem i ziołami. A na śniadanio w dniu wyjazdu dostałam najlepszą jaje... czytaj dalej...