Po podróży w Dolomity Honorietta wraz ze znajomymi udała się w poszukiwanie jadła "na mieście". Jako, że miała już dość tyrolskich specjałów, które w większej większości wołały wg niej o pomstę do nieba (to nie jej smaki i basta), poprosiła swojego przewodnika o wynalezienie swojskich smaków. Potuptali razem uliczkami i trochę zmarzli, ale dotarli do nader urokliwego miejsca. Nie będę się roztkliwiać, bo miejscówka ma swój klimat i już! Bo ja tak oto twierdzę, to tutaj, na piśmie. Lokalik malutki, ale cieplutki.... czytaj dalej...