Jest kolejna listopadowa sobota, o poranku, wciąż jeszcze zielona trawa za oknem, pokryta był białą, złowrogą warstewką szronu, tego zimna, na które z przyjemnością patrzy się z ciepłego pomieszczenia i wspomina czasy tak zwanych prawdziwych zim, kiedy śnieg okrywał wszystko już nawet w połowie listopada. W takie dni nieomal obowiązkiem jest rozgrzanie domowników. Najpierw zrobię to przy pomocy ciepła, jakie od strony piekarnika rozejdzie się we wszystkie zakamarki domu, a później przyjemny zapach murzyn... czytaj dalej...