Kiedy zobaczyłam ten przepis u Andźki z bloga Cuda i Cudeńka, wiedziałam, że prędzej czy później je zrobię, gdyż ich wykonanie nie zajmie nam dużo czasu, a przy okazji będą świetne by zabrać je ze sobą na piknik lub wycieczkę za miasto. Sezon wakacyjny trwa, więc przydadzą się nie jednemu miłośnikowi wypraw i to bez względu, czy lubi ruch czy leżeć plackiem na plaży:) Do tego te ciach tworzą duet idealny, czyli łącza w sobie wszystko, co lubię - lekko słodkie ciasto i kwaśne owoce. Och, do takiego zestawu ... czytaj dalej...
jej,super! wyglądają nieziemsko,a smakują peewnie tak samo :)co do moreli-to właśnie uświadomiłaś mi, że nie jadłam jeszcze świeżych :O
mi pewnie też bardziej odpowiadałaby wersja wiśniowa, bo w wypiekach wiśnie uwielbiam!wyglądają super w Twoim garnuszku/miseczce :))
Cudne ;) Ciężko mi się zdecydować na jedną wersję, ale chyba wybrałabym wiśniową, chyba jest intensywniejsza w smaku :)
genialne:) coś pysznego!nie dość, że z pewnością poezja smaku, to jeszcze cudnie wyglądają:D
Ja kocham wszystko co ma w sobie wiśnie!:)przypominaja mi moje ukochane w dziecinstwie jagodzianki-pelne wylewajacych sie wisni :)
Piękne, ale troche roboty z nimi jest...ale bez pracy nie ma kołaczy :)
ha, przytargałam właśnie morele podobno z wiejskiego sadu. Będę piec:)
Jakie malutkie pyszności ! :) Schrupałabym całą furę :)
Takie ciasteczka świetnie sprawdzą się do popołudniowej herbaty lub kawy. Z pewnością są pyszne.
Te z wiśniami też bym pojadła. Uwielbiam wszystkie kwaśne smaki! Teraz czas wiśni, więc i u mnie ta wersja się pojawi :D