Składniki:
- 1 grubszy plaster wołowiny (u mnie rosbef ok. 120 g)
- 3 ząbki czosnku
- 2 gałązki świeżego rozmarynu
- grubo zmielony pieprz
- świeżo zmielona sól (u mnie jak zawsze himalajska różowa)
- 1 łyżka oliwy z oliwek
- kawałek masła
Wykonanie:
Godzinę przed smażeniem wyciągnęłam mięso w lodówki i pozostawiłam na blacie kuchennym. 15 minut przed planowanym smażeniem mięso umyłam pod bieżącą zimną wodą, dokładnie osuszyłam ręcznikiem papierowym i z obu stron oprószyłam świeżo zmieloną solą i pieprzem, boki również i wtarłam w mięso. Pozostawiłam na desce na 15 minut. Po tym czasie mocno rozgrzałam patelnię, na którą wlałam oliwę i rozgrzałam ją. Jak oliwa zaczęła dymić położyłam stek, słychać było skwierczenie. Obok ułożyłam nie obrane, ale zmiażdżone trzonkiem noża ząbki czosnku i gałązki rozmarynu. Po 2,5 minutach obróciłam mięso na drugą stronę i smażyłam kolejna 2,5 minuty. W międzyczasie wyciągnęłam z patelni czosnek, a na wierzch ułożyłam kawałek masła, które topiło się pod wpływem temperatury. Patelnię lekko nachylałam i polewałam mięso stopionym tłuszczem. Po upływie podanego czasu uniosłam mięso i obsmażyłam lekko boki. Stek wyłożyłam na deskę aby odpoczęło. Mięso odpoczywa tyle minut ile było smażone. W tym czasie soki równomiernie rozchodzą się po mięsie, dzięki czemu nabiera równomiernego koloru, jest soczyste. Na końcu wystarczy pokroić stek na plastry i ułożyć na talerzu. Ja podałam stek z papryką z bazylią z octem i kromką pełnoziarnistego chleba własnoręcznie upieczonego.
*aby uzyskać bardziej wysmażone mięso należy przedłużyć czas smażenia, im mniej mięso ugina się pod naciskiem tym jest bardziej wysmażone.
SMACZNEGO życzy BLONDYNKA :)
Ps. Stek smażyłam na patelni Lite Diamont firmy Woll.