Chcąc podawać różnorodne gatunki mięs córce i rozszerzyć dietę na porządnie i zdrowo, ciągle powstają w mojej głowie nowe pomysły. Tym razem kolej przypadła na wołowinę. Postawiłam na szarpankę z udźca wołowego duszonego w sosie własnym. Mięso po 2-godzinnym czasie gotowania wręcz rozpada się, rozwarstwia się już przy użyciu samego widelca, jest mięciutkie i soczyste. Zjedliśmy je ze smakiem wszyscy wraz z dodatkiem puree ziemniaczanego z masłem. Córka jadła wołowinę po raz pierwszy w swoim życiu, nie wiem czemu tak długo zwlekałam z tym. Zjadła z ogromnym smakiem swoją porcję, co bardzo mnie cieszy jak zawsze kiedy posiłek smakuje. Na dole w poście znajdziesz zdjęcie talerzyka obiadowego dziecka.