Burgerki wołowe czyli Niedzielne Mielenie odc.18
W ubiegłą środę miałam wątpliwa przyjemność po raz kolejny wyruszyć do Stolicy z Synciem do alergologa. Przy okazji pan doktor sprawdził ostatnie wyniki Syncia i okazało się, że coś żelaza ciutke mało :( zalecenia? wątróbka (brrrrr!!!) i wołowina, ja jeszcze dodałam do listy amarantusa wygranego nie tak dawno. A jeśli wołowina to i kotlety. Tym razem wg tego co Nigella napisała w swojej "uczcie".
Mi i dzieciakom smakowały bardzo, Małżonowi wcale bo nie chrupiące i mało doprawione. Coś wybredny ten mój mąż się zrobił ostatnio...
Mi i dzieciakom smakowały bardzo, Małżonowi wcale bo nie chrupiące i mało doprawione. Coś wybredny ten mój mąż się zrobił ostatnio...
U nas w klasycznym połączeniu z marchewką z groszkiem (moje dzieci ją pokochały!!!) i ziemniakami.
Burgerki wołowe
700 g mielonej wołowiny
przeciśnięty ząbek czosnku
po łyżeczce soli i cukru
pieprz
3 łyżki oleju
Mięso mieszamy z solą, cukrem, czosnkiem i 2 łyżkami oleju. Wstawiamy do lodówki na 2 godziny.
Wyjmujemy mięso i dzielimy na 10-12 części, z każdej formujemy kotlet i go spłaszczamy. Zostawiamy by się ociepliły.
Po tym czasie na patelni rozgrzewamy silnie łyżkę oleju i krótko rumienimy kotlety z każdej strony. Następnie zmniejszamy płomień do małego i smażymy kotlety po 4 minuty z każdej strony.
Przygotowujemy podwójna warstwę folii aluminiowej i zawijamy w nią kotlety by "doszły". Wstawiamy je do ciepłego piekarnika na 5 minut.
U mnie niestety niektóre kotlety w środku były nadal różowe gdy je przekroiłam, podejrzewam, że zrobiłam zbyt grube.
![]() | |
Moja mała smakoszka :) |
Ależ ona już duża i śliczna!
OdpowiedzUsuń:) dzięki kochana! i gaduła na dokładkę :)
UsuńJa też nie lubię wątróbki ale moja córka z mężem chętnie ją jedzą.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o wołowinę to przyznam się, że uwielbiamy mięsne kuleczki w sosie pomidorowym zainspirowane dwoma przepisami znalezionymi u Ciebie. Po swojemu połączyłam mizzę i wołowe kuleczki z mozarellą.
jak miło, że korzystasz z tego co piszę :) mizzę my uwielbiamy! znowu muszę chyba zrobić :)
UsuńJako dziecko wątróbki nie lubiłam, moja Córcia też nie. Mama smażyła placuszki z wątróbki:przekręcała wątróbkę, dodawała jajko / myślę, że można bez / , dosypywała otręb i natkę pietruszki, doprawiała. Smażyła krótko. Ja robię tak nadal, od czasu do czasu. Pyszne.
OdpowiedzUsuńno dobra przyznam się do czegoś... nigdy nie jadłam wątróbki... tzn w pasztecie owszem ale tylko tyle! u mnie w domu nie jadło się żadnych podrobów więc na sam dźwięk tego słowa mam dreszcze :( pewnie dużo tracę ale przemóc się trudno! podrzucisz dokładny przepis???
Usuńdzięki :)
OdpowiedzUsuń