czwartek, 28 października 2021

Chow mein sandwich

Pewnie zdarzyło Wam się zjeść na mieście tzw. Chińsczyznę, sprzedawaną w małych minimalistycznych (choć nie wiem, czy w tym wypadku to dobre słowo :) ) budach. Zazwyczaj zestaw składa się z ryżu, warzyw i mięsa w sosie oraz surówki z kapusty. Ta, w powszechnym mniemaniu, kuchnia chińska, to tak naprawdę kuchnia wietnamska, a ściślej rzecz biorąc - eurowietnamska, czyli imigranci z Wietnamu gotują coś na kształt tego co mają na wschodzie, ale tak, żeby jednocześnie przypominało to nasze polskie posiłki w systemie wkład główny, zapychacz węglowodanowy i surówka. 
W USA mają podobne danie z tym, że jego rodowód jest chiński. Nazywa się Chow Mein, co oznacza dosłownie smażony makaron. Jako, że mało kto, poza Chińczykami, zna chiński, ta nazwa wydaje się ludziom bardzo egzotyczna, dlatego to danie tak się tam właśnie nazywa. Podobnie moglibyśmy sprzedawać w Emiratach np. makaron z koncentratem pod jego właściwą nazwą. 
Kiedy zaczynałem karierę zawodową po studiach, wichry bardzo zawirowanego obecnie rynku pracy rzuciły mnie do pracy w księgowości. Tam, pracując, jak to się ładnie mówi w outsourcingu, a mniej ładnie w biurze rachunkowym obsługiwałem firmy jednego z najbardziej znanych wietnamskich przedsiębiorców w mieście, który posiadał całą sieć budek. Nieustannie powtarzającym się materiałem, który był kupowany do tego rodzaju działalności, to była "7-mio składnikowa mieszanka chińska", dlatego do przygotowania tego dania postanowiłem użyć czegoś podobnego.
Wracając do za ocean. Ktoś stwierdził, że zamerykanizowany Chow Mein jest za mało fusion, albo za mało amerykański i dowalił jeszcze symbol amerykańskiego snu, czyli bułkę do hamburgera i rozpropagowano to jako tani posiłek dla dotkniętej kryzysem klasy pracującej w Massachusetts.
Był w dwóch wersjach - odcedzony i nieodcedzony - co oznacza razem z warzywami lub bez.

Składniki:
- mrożona mieszanka warzyw chińskich
- makaron np. z zupki, a jakże, chińskiej
- bułka

Wykonanie:
Warzywa podsmażamy, a makaron zalewamy wrzątkiem. Odcedzamy makaron i podsmażamy razem z warzywami.
Bułkę kroimy jak do kanapki. Na dolną część kładziemy słuszną porcję makaronu i przykrywamy górną. 
Wiem, że będzie wylatywać. Jak kiedyś widzieliście ludzi jedzących burgera nożem i widelcem, to tu jest właśnie najlepsze danie, żeby zastosować tą metodę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz