kwietnia 01, 2020

Marny, Andrew Sean Greer - recenzja książki.

Marny - Andrew Sean Greera to powieść jakiej jeszcze u mnie nie było.
Artur Marny to jak sam o sobie mówi, trzecioligowy pisarz który w chwili obecnej sam nie wie dokąd ma zmierzać. Niedługo skończy pięćdziesiąt lat a jakby tego było mało, dostaje zaproszenie na ślub od swojego byłego partnera, z którym był w związku 9 lat. 


Freddy bo tak miał na imię jego partner, nie był jego jedyną miłością. Między czasie spotykał się także z innymi mężczyznami, Freddy był młodym mężczyzną a Marny jednak wybierał nieco starszych kochanków. To z takimi czuł się najlepiej, mimo to ślub byłego partnera bardzo go zdziwił i poczuł w sercu ukłucie zazdrości. Nie mógł przecież się na nim pojawić, to jak strzał w kolano. 
Jak dziś, pamięta ostatniego pożegnalnego całusa i wyznanie Freddiego, że jednak jest ktoś inny a parę miesięcy później w skrzynce pocztowej zaproszenie na ślub? to było za dużo...
Marny postanowił zrobić wszystko aby się nie pojawić na tym ślubie. Kiedy dostał propozycję poprowadzenia konferencji, wykładów , nie zastanawiał się ani chwili. Przyjmował wszystkie zaproszenia.To było jego wybawienie...
W czasie podróży przez Francję, Indie, Niemcy i Japonię - Artur prawie się zakochuje. Mimo wszystkich wpadek, nieszczęść i innych błędów, ta książka to przede wszystkim wzruszająca historia miłosna. 

Marny, to opowieść o mężczyźnie który jest "lękiem starości" i "lękiem samotności". 
To bardzo ciekawa i zabawna powieść o gejowskim pisarzu, przeżywającym kryzys wieku średniego. To takie męskie wydanie znanej nam wszystkim, serialowej Bridget Jones. Nieco sarkastyczny, zgorzkniały i ogromnie wystraszony wizją zbliżających się 50 urodzin facetem. 


Tytuł; Marny
Autor; Andrew Sean Greer
Wydawnictwo; Wab 
Ilość stron; 303 strony
Oprawa; miękka
Rok wydania; 2017 rok 

Polecam! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 RADOŚĆ KIPIĄCA UŚMIECHEM , Blogger