Z tofu nie miałam w życiu najlepszych wspomnień!
2 lata temu będąc w Chinach zobaczyłam tłum ludzi okupujący pewne stoisko.
Stoisko, z którego uchodził niesamowity smród.
Ciekawość jednak zwyciężyła i czym prędzej popędziłam w to miejsce zobaczyć co jest grane.
STINKY TOFU – wielki napis ukazał się moim oczom, a razem z nim 2 wielkie woki, w których panowie smażyli kawałeczki fermentowanego tofu.
Spróbowałam!
Żałowałam potem do końca dnia nie mogą się pozbyć obrzydliwego smaku z ust.
Stinky tofu, czyli smażone, fermentowane, cuchnące tofu mimo, że w krajach azjatyckich ( w Tajwanie to taka wręcz obsesja! ) jest przysmakiem, dla mnie było najbardziej obrzydliwą rzeczą, jaką w życiu jadłam!
Od tej pory nie tknęłam tofu!
Ps. w rankingu magazynu “Conde Nast Traveler” STINKY TOFU jest na 1 miejscu wśród najbardziej śmierdzących potraw.
Nie jadłam tofu, aż do momentu, kiedy poznałam tofucznicę – czyli taką jajecznicę bez jajka mówiąc w najbardziej banalny sposób.
To coś genialnego!
Prosty, łatwy, szybki i pyszny pomysł na śniadanie!
Ja do swojej dodałam cebulkę, szpinak, curry i różowy pieprz.
Wy śmiało możecie zjeść solo lub dołożyć to co lubicie!
Na chrupiących świeżych bułeczkach będzie wspaniałym pomysłem na śniadanie!
Polecam!
SKŁADNIKI:
* tofu naturalne – 300 g
* szpinak świeży – 1 garść
* cebula dymka – 1 szt
* różowy pieprz
* sól
* kurkuma, curry
* oliwa z oliwek
SPOSÓB PRZYRZĄDZENIA:
Posiekaną cebulkę szklimy na oliwie, dodajemy szpinak.
Wrzucamy pokruszony w rękach tofu i przyprawy – troszkę soli, różowego pieprzu oraz curry i kurkumy.
Wszystko mieszamy i pozostawiamy na ogniu, aż tofu zmięknie.
Przesmażamy.
Podajemy na ciepło!
U mnie dodatkowo na bułeczkach świeże pomidorki koktajlowe!
No Comments