Cookies

7 paź 2019

Kto kradnie Twoje zdjęcia?

Dzisiaj będzie całkiem z innej beczki. Opowiem Ci ciekawą historię. I chociaż tytuł już zdradza na jaki temat, posłuchaj uważnie. 
Na moim podwórku stoi piękny, sportowy samochód. Błyszczący, wypolerowany, czyściutki. Bardzo o niego dbam, Regularnie myję szyby i karoserię. Odkurzam tapicerkę i czyszczę dywaniki. To moje hobby. Chucham na nie i dmucham. A potem kiwam do Ciebie ręką i wołam: Popatrz jakie fajne autko. Chcesz się przejechać?
Auto ma wygodne siedzenia i pełen bak. Możesz z niego korzystać ile chcesz. Cieszę się, gdy do mnie przychodzisz. Następnego dnia na podwórku pojawia się kolejne autko, potem motor. W domu jest pełna lodówka, nowy telewizor. Wszystko do Twojej dyspozycji. Odwiedź mnie i rozgość się. Witam serdecznie. Oczywiście wszystko jest dla Ciebie bezpłatne.

I wtedy pojawia się pan Iksiński. Chytry facecik z małymi oczkami: Szybka fura! I ten motorek też niczego sobie. Prawdziwe cacko.
Kiwasz głową, a pan Iksiński mruga cwanym oczkiem: 
- Fajnie byłoby je mieć na swoim podwórku, prawda?
- Na swoim? Ale jak?
- Nie ma sprawy, mam lawetkę. Wszystko się przewiezie. Nic nie musisz robić. Załatwimy. Wszystko załatwimy. Ten rowerek od sasiada też nowiutki. Niezła rzecz. Można razem wziąć.
- Zamrażarkę od Kwiatkowskiej? Przywieziemy. Wreszcie będziesz miał porządek.
Myślisz sobie: zamrażarka rzecz potrzebna. 
- Ale czy to jest legalne?
- Legalne, nielegalne! Wszyscy tak robią!
Pan Iksiński drapie się palcem po łysej głowce: 
- Jak chcesz, to możemy podpisać, gdzie znaleźliśmy te rzeczy. Wtedy to już bedzie na 100 % legalnie.
Był problem i nie ma problema. Zadowolony pan Iksiński klepie się po brzuszku. I już leci dalej z laweta: Komu jeszcze przywieźć samochód? Mam już tylu klientów.
Pan iksiński to morowy facet. Każdemu pomoże i nic za to nie chce. I wszystko jest legalnie...

Ty też znasz takiego pana Iksińskiego. Być może korzystasz z jego lawety. Nie wierzysz? Pan Iksiński to serwis fooder. pl. A jego lawetka to aplikacja do pobierania zdjęć, przepisów i treści bez zgody ich autora.

Codziennie spotykam się z kradzieżą moich zdjęć. Czasami są to wycięte fragmenty. Częściej całe zdjęcia razem ze znakiem wodnym. Ale jeszcze nigdy nie spotkałam się z tak odważną kradzieżą całych treści i zdjęć. Kompletnych stron z bloga.

Pamiętaj! Nie ma bezpańskich samochodów, pełnych lodówek lub wypielęgnowanych ogrodów bez właściciela. Za tym wszystkim kryje się czyjaś ciężka praca. I nie można udawać, że się o tym nie wie. Nie ma zdjęć bez fotografa, tekstów bez autora. Nie wolno sobie tym bezprawnie dysponować.
Opublikowanie wpisu na blogu jest bardzo czasochłonne. Najpierw trzeba dopracować pomysł. Zakupić produkty. Upiec ciasto lub coś ugotować. Przygotować dekoracje i wszystko to zaaranżować. Dobrać światło, tło i dodatki. Sfotografować. Wgrać na komputer. Wybrać najciekawsze zdjęcia i je obrobić. I w końcu napisać tekst.
Bardzo lubię to zajęcie. Wkładam w nie wiele pracy i serca. I cieszę się, gdy mnie odwiedzasz i mogę się z Toba podzielić fajnymi przepisami. Wskazówkami dotyczącymi gotowania. Oraz zdjęciami z podróży. Ale podobnie jak inni blogerzy, bardzo nie lubię, gdy ktoś sobie tym rozporządza bez mojej zgody.

Bardzo jestem ciekawa Twojego zdanie na ten temat. Napisz proszę w komentarzu lub jeśli chcesz na maila co o tym myślisz:
edyta-guhl@web.de

I koniecznie przeczytaj, co o tym pisze Ania. Wpis pojawił się parę lat temu, ale niestety problem ciagle jest aktualny...

Od lat walczę ze sterotypem Polaka- złodzieja, ale powoli zaczyna mi brakować argumentów. 

Edyta 



6 komentarzy:

  1. Straszne, ale też i smutne, bo ten ktoś, nie może czerpać z tego żadnej radości, czy satysfakcji... Cóż to za krótkotrwała radość, cieszyć się popularnością nie osiągniętą własną pracą.... Mnie znowuż, zagraniczny hacker, zrujnował blogowe konto na facebooku, usunął wszystkie zdjęcia z bloga, plus logo... cóż zazdrość czy chciwość istnieją, ale mają swoje granice... nadejdzie dla tych ludzi dzień w którym staną przed Prawdą oko w oko, a wtedy będzie im bardzo "łyso"....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda...ja juz nawet nie zagladam, gdzie sa moje zdjecia z bloga, bo sa na tylu dziwnych stronach. Temat rzeka, ale szkoda czasu na zla energie, szczegolnie, ze sa inne, wazniejsze problemy. Dziwna sprawa z tym fb, malo sie tam udzielam. A z insta sama wiesz, ja moge napisac tylko pare komentarzy i juz mam blokade na reszte wieczoru, cyrki. Pozdrawiam cieplutko Kochana :)

      Usuń
  2. Faktyczne, dziwna sprawa z tym insta... hmm, wygląda na to, że mile widziani są tylko ci, którzy płacą za reklamy, innych się stopniowo eliminuje.... ekhm...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nawet nie wiedzialam, ze na insta sa reklamy, dopiero poczatkuje i to tylko po niemiecku, bo podobno niedobrze jest mieszac jezyki :)

      Usuń
  3. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje serdecznie. Wolalabym nie musiec pisac takiego tekstu. Skasowalam juz wiele postow, ktore zostaly bezczelnie zaadoptowane przez foodera, ale wiem, ze to walka z wiatrakami. Jedyne wyjscie to zrezygnowac z blogowania....

      Usuń