Bo to jest pozorna trudność, która z początku rzeczywiście może poważnie blokować.
Bo przecież trudno wyobrazić sobie śniadanie bez tradycyjnej kromki chleba z czymś tam, albo bardziej nowoczesnej miski mleka i płatków śniadaniowych.
Tymczasem śniadanie bez mleka i glutenu może być całkiem pyszne, kolorowe i wystaraczająco sycące.
Oto kilka pomysłów na bezglutenowo – bezmleczne śniadanie, które pomagają mi dobrze zacząć dzień.
Krem Budwig w wersji bezglutenowo – bezmlecznej.
Tu produkt mleczny został zastąpiony bananem.
Banan należy rozgnieść widelcem, pozostawić na kilka minut na wolnym powietrzu, by ściemiał (wtedy będzie słodszy).
Rozpuszczamy w nim olej (olej w formie emulsji pewniej dociera do żołądka i lepiej korzystamy z jego dobroczynnych własności).
Rozgnieciony banan naprawia florę bakteryjną i dostarcza serotoniny na dobry humor i na dobry początek dnia.
Dodajemy olej rzepakowy ze względu na dobry stosunek omega 3 do omega 6 i dostępną cenę.
Dorzucamy świeżo zmielone ziarna lnu, dyni, slonecznika (to moja ulubiona wersja).
I sok z połówki cytryny. Plus owoce z danej pory roku.
Smoothie, bo to jest genialny sposób na jedzenie nie tylko owoców, ale i warzyw.
Bo dobrze zrównoważone smoothie to takie, które zawiera jakieś 40% warzyw. Np. zielonych liści szpinaku, jarmużu, …
I tak docelowo takie smoothie, po części warzywne może być całkiem słodkie w smaku. Co może być pomocne, szczególnie na początku, jeżeli dopiero przekonujemy się i przyzwyczajamy do wypijania smoothie.
Wtedy właśnie jak najbardziej możemy zacząć od warzyw, które fajnie komponują się w słodkim smoothie, jak np. cukinia, czy liście jarmużu, które nadają smoothie zielony kolor, ale nie za bardzo wpływają / zniekształcają słodki smak dodanych do niego owoców.
I tu np w tym zastosowaniu – fajnie sprawdzają się liście szpinaku w smoothie, nadając mu taki intensywnie zielony kolor. Ale znowu smoothie z liścmi szpinaku wciąż zachowuje owocowy i lekko słodkawy smak (szczególnie, jeżeli zrównoważymy je dodatkiem banana).
Podobnie awokado, które dodaje taką bardzo delikatną, wręcz czekoladową w kontakcie z podniebieniem – konsystencję smoothie.
Avokado i właściwie można mieć wątpliwości, czy to jest owoc, czy warzywo. Awokado samo w sobie jest dość neutralne w smaku, który dopiero wydobywa np dodatek soli, czy soku z cytryny. I na podobnej zasadzie – awokado w smoothie – pomaga w uzyskaniu przyjemnej konsystencji dla podniebienia. A dopiero dodatek innych warzyw i owoców tak naprawdę ukierunkowuje smak smoothie.
Smoothie nie są trudne w przygotowaniu.
Nie ma sensu obierać owoców, czy warzyw ze skórki.
Żeby dobrze je wymyć wystarczy zamoczyć je w wodzie z dodatkiem białego octu. To jest ten mój patent, który wykorzystuję przy przygotowaniu smoothie:
Wystarczy je tylko umyć, wypestkować i wrzucić do blendera. Całość zalać wodą, chociażby taką z kranu.
Przyznaję się, że na początku mojej przygody ze smoothie dodawałam do niego takie zagęszczające jego konsystencję i wysładzające – wygładzające jego smak – mleka roślinne np. mleko ryżowe.
Ten etap chyba był mi potrzebny, żeby przekonać się do wybijania smoothie (wyrobić w sobie ten nawyk i poranny rytuał). Bo takie smoothie na czystej wodzie nie smakowały mi. Ale z czasem z jednej strony zdałam sobie sprawę z tego, że te mleka roślinne są bardzo mocno dosładzane, a ja już w zasadzie takich dosładzaczy nie potrzebuję, bo mój smak przeszedł ewolucję.
Smoothie to jest to, co ja jem na moje, jak to nazywam przedśniadanie codziennie od kilku miesięcy. Obowiązkowo z bananem i zielniną, świetnie to robi mojego układowi trawiennemu:)
Sama jestem na diecie bezglutenowej i nie jem nabiału i jajek. Ciężko jest zbilansować taką dietę ale się da ! W internecie jest mnóstwo przepisów, a na rynko pojawia się coraz więcej alternatywnych produktów.
Co do śniadań to owsianki, jaglanki często jadam na śniadanie, no i w ciągu dnia obowiązkowo koktajl lub wyciskany sok 🙂
Bardzo ciekawe propozycje. O tym kremie to w ogóle nawet nigdy nie słyszałam.