Tu muszę podzielić się z Wami moim odkryciem: może nie epokowym i druzgoczącym wszelkie dotychczasowe teorie przygotowywania smoothie (bo mowa będzie o smoothie). Ale odkryciem, które ogromnie mnie ucieszyło jako niepoprawną miłośniczkę smoothie: wykorzystanie w nim awokado.
Owszem nieraz mignęło mi takie zestawienie. Ale po raz pierwszy przetestowałam je sama na sobie w tym bardzo wiosennym smoothie w składzie:
liście szpinaku, garść truskawek, jedno awokado – oczywiście obrane ze skórki, dodałam jeszcze jednego daktyla i jednego banana.
To połączenie: awokado i banan, daje taką gęsto zielonkawą i przyjemnie aksamitną wręcz dla podniebienia konsystencję smoothie.
Dlatego właśnie tak bardzo cieszy mnie to odkrycie. Tym bardziej, że wyszło naprawdę pyszne: rozpływające się w ustach po wszystkich zmysłach. Ale co będę opisywać, skoro to trzeba skosztować…..